„Lalka” w Teatrze Muzycznym w Gdyni

Przenieść powieść na musicalową scenę to zadanie bardzo trudne. Znakomicie udało się to Wojciechowi Kościelniakowi w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Od ponad 10 lat spektakl jest w repertuarze teatru, a pustych miejsc na widowni próżno szukać. Byliśmy, widzieliśmy, oklaskiwaliśmy na stojąco.
Inscenizacja udana pod każdym względem. Wszystkie elementy spektaklu perfekcyjne: choreografia, scenografia, obsada aktorska i najważniejsze, serce musicalu, piosenki, które nucili widzowie, opuszczając teatr. Która z nich podobała Wam się najbardziej? „Wokulski to wariat i awanturnik. Nic nie zarobi, a sklep diabli wezmą. Wariat, wariat!” – to nasz wybór, choć tego bolesnego osądu nie traktujemy poważnie, a główny bohater powieści i musicalu jest dla nas wielkodusznym romantykiem, z którego idealizmu los srogo zakpił. Myślicie podobnie? Jeżeli w widowisku odkryliście coś, co było dla Was ważne, prosimy podzielcie się z nami refleksjami.
Co jeszcze zapamiętamy? Pomysł, żeby Wokulski po każdym spotkaniu z Izabelą wdrapywał się po drabinie, jakby motywowany do ciągłego pięcia się w górę. Trudno o bardziej uniwersalną interpretację. Zresztą „Lalka” w inscenizacji Kościelniaka, wybitnego reżysera, autora przebojowych widowisk na scenach polskich teatrów muzycznych, zabrzmiała bardzo współcześnie. Warto było jechać dwie godziny, żeby obejrzeć trzygodzinny spektakl.
Agnieszka Smutek-Strześniewska

Udostęnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email
Skip to content